„Nie możesz nic zrobić”: nazwano największe zagrożenie dla ludzkości

Zmiany klimatyczne są powszechnie uważane za największe i najpilniejsze zagrożenie, jakie ludzie stanowią dla przyszłości planety. Ale co, jeśli istnieje inne, poważniejsze zagrożenie spowodowane przez człowieka, które mogłoby zniszczyć nie tylko ludzką cywilizację, ale praktycznie całą biosferę w mgnieniu oka?
W chwili, gdy czytasz te słowa, około 4000 głowic nuklearnych jest gotowych do pierwszego uderzenia na półkuli północnej. Siła rażenia atomu jest na tyle duża, że może zabić nawet 700 milionów ludzi poprzez same eksplozje i pożary – podaje The Guardian.
A to dopiero początek. Eksplozje i pożary, jakich nie widziano na Ziemi od czasu uderzenia komety, które spowodowało masowe wymieranie kredowe, wyślą do stratosfery tyle sadzy, że rzuci nieprzenikniony cień na glob. Brak światła oznacza brak fotosyntezy, podstawy planetarnego łańcucha pokarmowego. Brak ciepła oznacza, że powierzchnia Ziemi pogrąży się w mroźnej, wieloletniej zimie.
Takie jest zdanie brytyjskiego autora Marka Lynasa, który spędził dwie dekady pomagając ludziom zrozumieć naukę stojącą za zmianami klimatycznymi, jednocześnie naciskając na działania mające na celu ograniczenie emisji dwutlenku węgla. Jednak po trzech latach badań do nowej książki uważa teraz wojnę nuklearną za jeszcze większe zagrożenie.
„Nie ma sposobu, aby dostosować się do wojny nuklearnej” – powiedział Lynas. „Atomowa zima zabiłaby praktycznie całą ludzkość. I nie możesz nic zrobić, aby się przygotować, i nie możesz nic zrobić, aby dostosować się, gdy to nastąpi, ponieważ nastąpi to w ciągu kilku godzin. To o wiele bardziej katastrofalne ryzyko egzystencjalne niż zmiana klimatu”.
Lynas rozpoczął pracę nad swoją książką o wojnie nuklearnej w 2022 r., krótko po rozpoczęciu konfliktu na Ukrainie. Podobnie jak wiele osób urodzonych w czasie zimnej wojny, znał koncepcję zimy nuklearnej – prawdopodobnego wpływu globalnej eksplozji termojądrowej na środowisko. Jednak to, co ujawniły jego badania, było o wiele bardziej przerażające, donosi The Guardian.
Podczas gdy reszta świata stopniowo zapominała o zagrożeniu nuklearnym, naukowcy zaczęli stosować nowe modele naukowe dotyczące klimatu – te same, których użyto do przewidywania rosnącego zagrożenia zmianą klimatu – aby zrozumieć jego dramatyczne konsekwencje.
„Spalanie miast jest mechanizmem powodującym nuklearną zimę” – mówi Lynas. „Dostajesz sadzę, która unosi się przez chmury pyrocumulonimbus – duże chmury burzowe utworzone przez ogień – które wysadzają ją jak komin do stratosfery. Gdy znajdzie się ponad tropopauzą, w stratosferze, nie może padać. A ponieważ ma ciemny kolor, łapie promienie słoneczne, nagrzewa się i unosi się coraz wyżej. Prawdopodobnie jest czarna jak smoła na powierzchni ziemi przez tygodnie, jeśli nie miesiące”.
Temperatury szybko spadają poniżej zera. I pozostają tam latami. „Ludzkość nigdy więcej nie zbierze plonów. Żywność nigdy więcej nie wyrośnie. Ponieważ zanim słońce znów wzejdzie i temperatura znów wzrośnie, w ciągu około dziesięciu lat wszyscy będą martwi”.
Jak prawdopodobny jest ten scenariusz? Z pewnością nikt nie byłby tak lekkomyślny, aby rozpocząć wojnę nuklearną? W rzeczywistości, mówi Lynas, wszystko jest możliwe. W końcu Stany Zjednoczone rzeczywiście użyły broni nuklearnej przeciwko japońskim cywilom w 1945 roku, a od tego czasu było wiele momentów, w których świat był o kilka minut od wojny nuklearnej, czy to przez przypadek, czy na skraju wojny. Obecnie zarówno Stany Zjednoczone, jak i Rosja mają doktryny pierwszego uderzenia, które grożą użyciem broni nuklearnej nawet w atakach konwencjonalnych (Chiny w szczególności mają politykę „bez pierwszego użycia”, zauważa The Guardian).
Tymczasem broń jądrowa nadal się rozprzestrzenia. USA i Rosja mają największe arsenały, łącznie około 12 000. Chiny chcą nadrobić zaległości, szacując, że do 2024 r. ich liczba osiągnie 500. Wielka Brytania, Francja, Izrael, Indie, Pakistan i Korea Północna również są uzbrojone, zauważa The Guardian.
A margines błędu jest również wysoki. Gdyby amerykańskie systemy wczesnego ostrzegania zadziałały, doktryna nuklearna dałaby Donaldowi Trumpowi sześć minut na podjęcie decyzji, czy zawiodła (co się stało), czy odpowiedzieć w podobny sposób. Mówi się, że Rosja ma system „martwej ręki”, który automatycznie wystrzeliwuje pociski balistyczne, jeśli jej własne struktury dowodzenia i kontroli zostaną zniszczone, donosi The Guardian.
Lynas wzywa do odrodzenia ruchu antynuklearnego na skalę porównywalną z obecnym ruchem na rzecz walki ze zmianami klimatycznymi, choć w przeszłości krytykował podobne ruchy.
„Jeśli chodzi o sukces, było kilku bardzo oddanych ludzi, którzy poświęcili całe swoje życie tej sprawie, a było ich całkiem sporo” – powiedział. „Ale politycznie był to bardzo centrolewicowy ruch, trochę jak hipisowski, pokojowy ruch – miejsca tylko dla kobiet. I tego typu rzeczy oczywiście oznaczają, że nikt, kto jest politycznie centroprawicowy lub centroprawicowy, nie jest zaangażowany. A jeśli masz bardzo wąską bazę polityczną w swoim ruchu, będziesz miał bardzo małe szanse na sukces”.
Lynas odrzuca jednostronne rozbrojenie nuklearne jako naiwne i twierdzi – w przeciwieństwie do poprzednich działaczy antyatomowych – że energia jądrowa nie tylko nie stanowi żadnego zagrożenia, ale może potencjalnie przynieść ogromne korzyści ludzkiej cywilizacji, nie w ostatniej kolejności ze względu na jej potencjał do wytwarzania energii niskoemisyjnej.
Pomimo ponurej perspektywy Linas widzi nadzieję – i to w nietypowych miejscach. „Trump zasługuje na uznanie za to, że zasadniczo zmienił sytuację w sposób, który mógł doprowadzić do bardziej pozytywnego wyniku” – mówi.
mk.ru